Łączna liczba wyświetleń

środa, 10 marca 2010

Spontaniczne wyjście

Wczoraj wieczorem, razem z Dominiką postanowiłyśmy wyjść wieczorem, jako że strasznie zaczęłyśmy się nudzić. Byłyśmy po zajęciach, na dworze było mokro i padał lekki śnieg(!) więc nie mogłyśmy iść i grać w koszykówkę. Spotkałyśmy się w SMP (secret meeting place - ale nie zdradzę gdzie to:)) pogadałyśmy, ja oglądałam kolejny odcinek Damages 2 serii, przeczytałam wstęp do książki od Historii Korei, którą wczoraj kupiłam za 14 000 koron i już nie miałam co z sobą zrobić, a była 20 30. Stąd spontaniczna decyzja, że idziemy na miasto (pić!) :) Wyszłyśmy, przekroczyły bramę główną YU, i szukałyśmy miejsca. Wszędzie krzyki, wrzaski, popychanie się, śmiechy - tak zachowują się pijani studenci lub studenci po zajęciach:) no nic, wreszcie coś znalazłyśmy, wbijamy na 2 piętro (czyli nasze 1, bo oni nie mają parteru) wybieramy stolik i coś zamawiamy. Coś, z alkoholem było prosto - soju 12 % za 4 000 won = 10zł, ale pan kelner chciał abyśmy wybrały coś do jedzenia, a tam wszystko po koreańsku, więc my w śmiech i że co on poleca, ale on nie zna angielskiego, więc coś nie pikantnego, ale ona nie zna angielskiego, więc wreszcie, po krótkim porozumiewawczym spojrzeniu z Dominiką, wskazujemy coś tam, nie najdroższego:) Żartujemy, aby chociaż było zjadliwe:) 5 sekund i mamy na stoliku soju, 2 min i kelner podjeżdża z wózeczkiem, a na nim z 7 potraw! Wymienię: chipsy słodko-bekonowe, kukurydza z czymś tam, coś a la jajko połączone z mlekiem na ciepło (dla mnie pycha, makaron w zupie morskiej, kostki lody wymieszane z brzoskwinią, zmiksowany lód polany czekoladą i ananasami, jakieś mięso pokrojone w kółeczka z ketchupem, i jakieś mięso panierowane. Z moment na stół wjechał duży talerz z pokrojoną ośmiornicą w pikantnym sosie i innymi dodatkami! W sumie wszystko zjadliwe i nawet użyję słowa 'dobre'!

Wypiłyśmy zdrowie każdego kogo znałyśmy (żałowałyśmy że nie ma z nami Oli i Moniki, bo było by śmieszniej:)). Zamówiłyśmy jeszcze soju, ale tym razem było tylko 19% bo tamto się skończyło. Więc nie dopiłyśmy, ale się nie zmarnowało, bo zabrałam do torby! Stoi na balkonie, i jeszcze będzie miało swoje 5 min!

Wracając byłyśmy światkami 3 śmiesznych wydarzeń:
1. w clubie, jakiś Koreańczyk upił się bardzo, tak że nie był w stanie iść, tylko leżał na ziemi przy naszym stoliku(!:)) a po 5 min kiedy jego znajomi starali się mu jakoś pomóc, po prostu wstał i sobie poszedł!
2. na ulicy jakiś gość niósł pijaną dziewczynę na ramieniu, i śmiesznie nią podrzucał :D
3. jakiś gość chciał zaparkować terenowym samochodem, toż obok mnie, i uderzył w barierkę, ale tylko się uśmiechną i dalej się starał :)

Wracałyśmy śmiejąc się bardzo:) aż nagle 2 gości do nas się odwraca i pyta czy jesteśmy z Rosji, mówimy że z Polski, a oni że z Bangladeszu są i znają Adama, który był tu w zeszłym semestrze. Tak, że już dzisiaj rano mam ich na facebooku!

Stara metoda się sprawdza - spontaniczne wyjścia są najlepsze!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz