Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 16 marca 2010

Moje interview

Okazuje się, że pobyt tutaj jednak nie będzie przypominał wakacji, a już na pewno nie dla mnie...

Byłam wczoraj na rozmowie kwalifikacyjnej w firmie produkującej elektronikę dla Hyundai-a. Mniejsza o to, że tylko 2 osoby w firmie mówią po angielsku i że nie odezwałam się ani słowem, bo wszystko odbywało się po koreańsku, najgorszym etapem było spotkanie z CEO firmy. Gość wyraźnie dziwny, dla mnie ze skłonnościami sadystycznymi. Plus to, że trochę molestował panią Lee, która była ze mną. Zaczęło się niewinnie, rozmową z Dyrektorem jednego z działów, 30 min. rozmowy, później spotkanie z CEO 1,5 godz. CEO zwołał zebranie do siebie do gabinetu, weszło 15 młodych chłopaków z notatnikami, plus 5 starszych w garniturach stało obok, my w 4 siedzieliśmy na dużych fotelach. Okazała się, że jeden z nich jest Holendrem więc mówi po angielsku, i to był pechowy dzień dla niego:) CEO kazał mu podejść, skłonić się do wysokości jego ręki i pięścią uderzył go w czubek głowy, ten wyprostował się, odwrócił do mnie i uśmiechnął się. Całe zajście wywołało spory śmiech na sali. Jedynie ja i pani Lee nie śmiałyśmy się. Kiedy ten Holender powiedział do mnie po angielsku 'nie przejmuj się, tutaj tak się czasami zdarza' CEO kazał mu podejść jeszcze raz... i innemu też kazała podejść. Najogólniej, całe spotkanie walczyłam ze sobą, aby nie wyjść z tej sali i aby się nie rozpłakać. Czas uważam za zmarnowany, bo nic ciekawego z tego spotkania nie wyniosłam, jedynie dowiedziałam się że kolega tego Holendra ma mnie podwozić do pracy, o 7 00 rano w poniedziałki, środy i piątki, bo w te dni mam pracować 9 godzin dziennie:)

Po całym zajściu, mam wrażenie że pani Lee jest mi dużo bliższa. Wyszłam w głębokim szoku. Ona też. Na szczęście nie będę pracowała z tym CEO tylko z tym miłym Dyrektorem i 2 chłopaków mówiących po angielsku. To będzie bardzo ciekawe przeżycie. Od lipca zaczynam!


ps. od razu wyjaśniam, uśmiech i wykrzykniki są ironią.

2 komentarze:

  1. no dziwna sprawa, dziwna, ale to tez czesc kultury:) jednak tutaj swoich dzieci nie chcialabym wychowywac:)

    OdpowiedzUsuń