Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lutego 2010

Wyjście nr 1

Zaraz po obiedzie, każdy z nas poszedł bezpośrednio pod prysznic, ja jeszcze instalowałam łączenie z internetem, a potem poszliśmy zwiedzać capmus. Tak, jak myslałam, jest ogromny! Nosimy się z Dominiką z zamiarem sprawienia sobie rowerów. Niestety kosztują około 100 $ ale jeśli znajdziemy używany to oczywiście będzie tańszy!

Poszliśmy również, razem z 2 Koreańczyków którzy odebrali nas z Daegu, napić się czegoś. A tym czymś było:
1. koreańskie piwo, podobno 6% i przyznaję było dobre,
2. soju (20% alkohol=wódka) było dobre, lepsze niż nasza wódka, bo spokojnie można bez popitki pić (coś dla Oli:)).

Zrobiłam też, wracając do akademika, małe zakupy w sklepie = woda mineralna + gumy do żucia + ciasteczka

I aż nie chce mi się pomyśleć, że muszę wstać jutro rano na śniadanie, bo jest serwowane do 9 00. Obiad od 12 00. Z uwagi na moje zmęczenie, to stanowczo za wcześnie:)


Pierwsze moje spostrzeżenia:

1. Koreańczycy są bardzo mili i pomocni,
2. Prowadzą nocne życie i lubią pić,
3. Nie wszystkie Koreanki są super szczupłe.

Niby młodzi ludzie podobni do nas, ale tak na prawdę bardzo różni :)

A na końcu podróży jest Korea




1. na pokładzie Aeroflot-a, małe spotkanie z nudów (8 godz. podróż do Seulu z Moskwy:))
2. Rosyjski obiad na lotnisku w Moskie - Finnair stawiał

To byała najdłuża podróż w moim dotychczasowym życiu! Wylecieliśmy o 13 05 z Warszawy 26 lutego, dotarli do Helsinek. Tam spędzili noc w hotelu. Rano 27, wylecieliśmy do Moskwy (tak Moskwy!) by tam na lotnisku poczekać 8 godzin, zjeść posiłek tradycujnie rosyjski (stawiał Finnair:)) a kolejnego dnia, czyli 28 czasu koreańskiego o 10 40 dotarliśmy do Seulu!

W ogóle trudno streścić wszystko co udało nam się przeżyć, ale w punktach:
1. Aeroflot jest bezpieczny, czysty, ogólnie polecam
2. W Moskwie jest tani alkohol (finlandia o,5 za 6 euro)
3. Koreańczycy lubią pomagać - poznana pani w samolocie (mówiła po rosyjsku, z angielskim słabiej,a Konrad zna świetnie rosyjski) jechała też do Teagu więc pomogła nam ze wszystkim, łącznie z wykonaniem telefonu na YU.
4.Koreańskie jedzenie w ogóle mi nie smakuje :( stwierdzam to z przykrością, bo bardzo chciałabym aby było inaczej. Jednak mój czuły na zapachy nos odrzuc je (pachnie jak u chińczyka w kuchni, tylko bardziej i gorze:( ) Na szczęście są owoce i ryż i pyszna zupa była więc będzie o.k. Mam nadzieję że przyzwyczaję się do niego z czasem
5.Zabrałam kabel do internetu tak jak polecał Maciek, więc cieszę się już internetem i słucham mojej piosenki :)
6.Mieszkam z chinką, której jeszcze nie poznałam, ciekawe jaka jest, ale się domyślam :)
7.Campus prezentuje się suuuper!

to tyle, pozdrawiam i postaram się przetrwać! :)

sobota, 27 lutego 2010

Hotel w Helsinkach



Wyobraźcie sobie że mój lot (i jeszcze 7 Polaków:)) z Helsinek do Seulu został odwołany! Tragedia. Ale na szczęście dobrze zajęły się nami linie lotnicze Finnair, i tak oto siedzę sobie w hotelu, w jednoosobowym pokoju i szperam w internecie :) Wzięłam prysznic i ustawiłam budzik na 6 00 rano bo o 9 40 mamy lot do Moskwy i z niej do Seulu. Będziemy w nim w niedzielę o 10 40 :) Nie tak źle, w sumie, za nic na razie nie płacimy, wszystko wliczone w bilet :) Śmiesznie. Ciekawe co jeszcze przyniesie los??? Ale na przyszłość już wiem, aby zawsze ubezpieczać swój bagaż i wybierać dobre linie lotnicze :)

W ogóle ufam Skandynawom!

piątek, 26 lutego 2010

Gotowa

Chciałam napisać, że już jestem gotowa do wyjazdu (piszę to w noc przed wyjazdem :)) ale nie wiem czy kiedykolwiek można powiedzieć że jest się 100% gotowym. Więc, wydaje mi się, że jestem przygotowana do podróży :) Niestety, możliwe (i to bardzo) że będę miała chorobę związaną z nagłą zmianą czasu... ciekawe jak w moim przypadku będzie przebiegała? :) No nic, przed wszystkimi przypadkami losu nie da się ubezpieczyć, pozostaje mi jedynie mieć Nadzieję, że moje szczęście mnie nie zawiedzie, i wszystko zakończy się pomyślnie ! :)

środa, 24 lutego 2010

Pakowanie się

W daleką podróż pakuję się już po raz 2. Pierwszy raz pakowałam się do Szwecji - i z tamtego doświadczenia wyniosłam kilka rad, które teraz staram się zastosować:

RADY:

1. Nie ma sensu zabieranie jedzenia, gdyż wszystko jest na miejscu - a jedzenie zajmuje duuzo miejsca...
2. Nie ma sensu zabierać dużo ubrań, gdyż te zajmują też dużo miejsca, a i tak z przyjemnością będę kupowała sobie nowe. Poza tym i tak chodzę z reguły w ulubionych (lub w tych z szafy siostry, bo te wydają mi się zawsze ładne - moja sistra na szczęście nie ma nic przeciw:)) a reszta zalega mi w szafie jedynie,
3. Kosmetyki także można kupić wszędzie - jest globalizacja więc ulubione marki są prawie wszędzie, a i tak fajnie jest mieć coś nowego, czyli miejscowego (ja tak myślę:)),
4. Warto natomiast zabrać coś co jest polskie, czyli słodycze (najlepsze na świecie Wedla:)) + alkohol (niestety, ale wódka polska jest sławniejsza niż Wałęsa:)) coś z logiem uniwersytetu aby dać nowym znajomym na znak nowozawartej przyjaźni:)
5. Zmienić ciężkiego laptopa na mniejszego - lżejszego!

i najważniejsza rada: nie nadźwigać się przed dotarciem na lotnisko Chopina :)

ISIC

Przedwczoraj kupiłam ubezpieczenie na podróż, razem z kartą poświadczającą fakt że jestem studentką -kartę ISIC

Wybrałam kartę ISIC gdyż jest ona bardziej znana na świecie niż Euro26, z której korzystała dotychczas.

Zrobiłam sobie też zdjęcia do tzw. legitymacji, i ku mojemu zaskoczeniu wszyły fajnie :)

wtorek, 16 lutego 2010

Starania o wizę

Dzisiaj, ostatecznie złożyłam wszystkie wymagane dokumenty, aby ubiegać się o wizę. Czyli:
1. Zaświadczenie z uczelni że jestem studentką
2. List akceptujący mnie z uczelnie z Korei
3.Zdjęcie formatu jak do paszportu
4.Paszport
5. Opłatę 80$ za wizę wielowjazdową
6. Wypełniony wniosek o wizę, wzięty z ambasady

oraz

7. zamiast zaświadczenia że na koncie mam 1500$, umowę z uczelnią o tym że będę dostawała stypendium! okazało się że ta umowa jest wystarczającą! (nie będę opisywała historii dlaczego nie udało mi się zdobyć zaświadczeni z banku o stanie konta, ale ci co mnie znają domyślają się, że to z mojego nierozgarnięcia :)!

Dodam, że ambasada Republiki Korei znajduje się na ul. Szwoleżerów 6 - w pobliżu warszawskich Łazienek, i że aby wejść trzeba zostać spisanym przez starszego pana ochroniarza (radzę, nie żartować że przecież nie wnosicie broni:) bo to go nie śmieszy :)) a w ambasadzie pracuje miły pan Koreańczyk dobrze mówiący po polsku!

Wizę odbieram w środę wieczorem, czyli do 16 00 a od 13 30 bo między 12 00 a 13 30 jest przerwa :) co oznacza że czekam na nią jedyne 2 dni :)