Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lutego 2010

A na końcu podróży jest Korea




1. na pokładzie Aeroflot-a, małe spotkanie z nudów (8 godz. podróż do Seulu z Moskwy:))
2. Rosyjski obiad na lotnisku w Moskie - Finnair stawiał

To byała najdłuża podróż w moim dotychczasowym życiu! Wylecieliśmy o 13 05 z Warszawy 26 lutego, dotarli do Helsinek. Tam spędzili noc w hotelu. Rano 27, wylecieliśmy do Moskwy (tak Moskwy!) by tam na lotnisku poczekać 8 godzin, zjeść posiłek tradycujnie rosyjski (stawiał Finnair:)) a kolejnego dnia, czyli 28 czasu koreańskiego o 10 40 dotarliśmy do Seulu!

W ogóle trudno streścić wszystko co udało nam się przeżyć, ale w punktach:
1. Aeroflot jest bezpieczny, czysty, ogólnie polecam
2. W Moskwie jest tani alkohol (finlandia o,5 za 6 euro)
3. Koreańczycy lubią pomagać - poznana pani w samolocie (mówiła po rosyjsku, z angielskim słabiej,a Konrad zna świetnie rosyjski) jechała też do Teagu więc pomogła nam ze wszystkim, łącznie z wykonaniem telefonu na YU.
4.Koreańskie jedzenie w ogóle mi nie smakuje :( stwierdzam to z przykrością, bo bardzo chciałabym aby było inaczej. Jednak mój czuły na zapachy nos odrzuc je (pachnie jak u chińczyka w kuchni, tylko bardziej i gorze:( ) Na szczęście są owoce i ryż i pyszna zupa była więc będzie o.k. Mam nadzieję że przyzwyczaję się do niego z czasem
5.Zabrałam kabel do internetu tak jak polecał Maciek, więc cieszę się już internetem i słucham mojej piosenki :)
6.Mieszkam z chinką, której jeszcze nie poznałam, ciekawe jaka jest, ale się domyślam :)
7.Campus prezentuje się suuuper!

to tyle, pozdrawiam i postaram się przetrwać! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz