Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 28 lutego 2010

Wyjście nr 1

Zaraz po obiedzie, każdy z nas poszedł bezpośrednio pod prysznic, ja jeszcze instalowałam łączenie z internetem, a potem poszliśmy zwiedzać capmus. Tak, jak myslałam, jest ogromny! Nosimy się z Dominiką z zamiarem sprawienia sobie rowerów. Niestety kosztują około 100 $ ale jeśli znajdziemy używany to oczywiście będzie tańszy!

Poszliśmy również, razem z 2 Koreańczyków którzy odebrali nas z Daegu, napić się czegoś. A tym czymś było:
1. koreańskie piwo, podobno 6% i przyznaję było dobre,
2. soju (20% alkohol=wódka) było dobre, lepsze niż nasza wódka, bo spokojnie można bez popitki pić (coś dla Oli:)).

Zrobiłam też, wracając do akademika, małe zakupy w sklepie = woda mineralna + gumy do żucia + ciasteczka

I aż nie chce mi się pomyśleć, że muszę wstać jutro rano na śniadanie, bo jest serwowane do 9 00. Obiad od 12 00. Z uwagi na moje zmęczenie, to stanowczo za wcześnie:)


Pierwsze moje spostrzeżenia:

1. Koreańczycy są bardzo mili i pomocni,
2. Prowadzą nocne życie i lubią pić,
3. Nie wszystkie Koreanki są super szczupłe.

Niby młodzi ludzie podobni do nas, ale tak na prawdę bardzo różni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz