Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 4 marca 2010

Chinki - moje Chinki

Mieszkam w tzw. apartamencie, czyli segmencie składającym się z 3 pokojów a w każdym po 2 osoby. W sumie 6 osób:5 Chinek i ja. A ta która mieszka ze mną, najmniej umie po angielsku. I dzisiaj, siedząc sobie, poczułam że mam dość. Dość ich chichotania, krzyczenia, śmiania się, obściskiwania, rzucania rzeczami, wymieniania kosmetyków, oglądania i słuchania głośno filmów i muzyki, itp. Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba mnie zrozumiałaby. Normalnie jak w gimnazjum lub jeszcze niżej... Poszłam na siłownię, sama. A na siłowni, biegam sobie, a tu wchodzą 2 Chinki i się chichoczą,ciągają, i skaczą itd. Myślę: "nie poddam się, nawet jeśli śmieją się ze mnie, też tu mieszkam". I podchodzi jedna do mnie i mówi, że jej nieśmiała koleżanka chce się uczyć angielskiego ze mną. O.K. pomyślałam. Dalej jakoś się potoczyło. Zostałyśmy same. Pogadały jeżdżąc na rowerkach i ostatecznie mam jej numer i jak kupię telefon mam zadzwonić i pójdziemy razem na jakąś lepszą bezpłatną siłownię :)

No nic, jednak kultury różnią się. Rozumiem to, i będę ćwiczyła swoją cierpliwość. Dodatkowo, kiedy wróciłam dostałam od mojej współlokatorki taki chiński wisiorek na szczęście. To już mój 2, pierwszy mam od Dominiki współlokatorki:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz